Manor Lords to gra „inspirowana historią” i list miłosny do klasyki strategii. Twórca zapytał graczy o ważną zmianę

Twórca Manor Lords pyta graczy, co zrobić ze – zdaniem niektórych fanów – zbyt dochodową mechaniką globalnej gospodarki.

Dla przypomnienia: tuż przed premierą gry w Steam Early Access Polak wprowadził jedną ważną zmianę do gry. Jeśli gracz zbyt często sprzedaje lub kupuje jeden rodzaj dóbr (na przykład wełnę), to zaowocuje to „nadwyżką” danego surowca na rynku. W praktyce oznacza to, że próba oparcia gospodarki na jednym produkcie poskutkuje niemożnością jego zbytu oraz znacznym wzrostem cen importowanych dóbr.

Już w dniu wprowadzenia tej łatki Styczeń przyznał, że jemu samemu niespecjalnie przeszkadzały takie „luki”. Powtórzył to w nowym wpisie opublikowanym na kanale Manor Lords w serwisie Discord. Twórca nie ma nic przeciwko specjalizacji „regionów” – przeciwnie, uważa, że tak właśnie „powinno” się grać.

Niemniej deweloper uznał, że powinien zapytać graczy o opinię na temat systemu zaopatrzenia. Na Discordzie można zagłosować w ankiecie na temat ograniczenia globalnej gospodarki. Większość użytkowników uznała, że ten element powinien pozostać w grze, ale nieco złagodzony, by nie karać zbyt mocno wyspecjalizowanych gospodarczo regionów.

Można by się zastanawiać, czy aby twórca nie powinien postawić tu na „realizm” – tyle że dawno dał on do zrozumienia, że idzie raczej w dobrą zabawę. Jak stwierdził w wywiadzie dla serwisu GamesRadar, choć starał się pozostać wierny faktom historycznym, to w praktyce Manor Lords jest grą „inspirowaną historią”. Jego zdaniem nie jest możliwe, by jakakolwiek gra była w pełni zgodna z rzeczywistością.

Owszem, w grze nie pozostało nic „bardzo sprzecznego” z prawdą historyczną. Niemniej Styczeń stawia na balans między tym podejściem a rozgrywką. Manor Lords nie ma być bowiem „symulacją” kosztem frajdy z gry. Twórca przyznaje, że czasem uzyskanie takiego „kompromisu” jest irytujące, ale też potrafi go zainspirować.

Oczywiście możliwość wcielenia się w średniowiecznego możnowładcę we względnie realistycznym wirtualnym świecie jest tym, co zadecydowało o zainteresowaniu grą. Tim Bender, prezes firmy Hooded Horse, zauważył, że w pewnym sensie Manor Lords można uznać za duchowego spadkobiercę Lords of the Realm z 1994 roku. Nie tylko dlatego, że w obu tytułach można hodować owce (które zniknęły w kontynuacji tej starszej produkcji).

Amerykanin chwali też „mnóstwo opcji”, dzięki którym każdy gracz może dostosować rozgrywkę pod swoje upodobania – na przykład by rozwijać swoje włości w czasach pokoju. To, obok możliwości wcielenia się w średniowiecznego władcę (Bender posuwa się wręcz do stwierdzenia, że większość strategii to „RPG pod przykrywką”) ma, zdaniem Amerykanina, decydować o sile Manor Lords.

Źródło:
Jakub Błażewicz - GRY-OnLine


Klemens
2024-04-29 16:00:49